Juz w Singapurze. O dziwo lot nie byl tragicny, spalismy 4 godz i w miare zyjemy :)
Znowu trafilismy fajna miejscowke, w polowie drogi miedzy lotniskiem a centrum miasta ale bardzo blisko plazy i wody o niesamowitym kolorze i w samym centrum straganow z najrozniejszym jedzonkiem :)
Jedlismy juz 3 obiady i smierdzacego duriana a do tego podziwialismy akwarium w miejscowym sklepie zoologicznym. Wychodowali sobie prawdziwa rafe koralowa i maja kolorowe rybki, podobne do tych ktore widzielismy na rafie w Australii.
Zrobilismy niezly spacer po dzielnicy i czuje, ze na dzis starczy mi atrakcji ;) jutro nowy dzien i do zobaczenia rozrywkowa wyspa Sentosa lub centrum z oslawona ulica zakupow Orchard Street.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz